sobota, 10 października 2015

Część VIII


Do: Harry/Marcel
Heej! Spotkamy się dzisiaj?

Odłożyłem telefon i odpaliłem laptopa. Kiedy się już włączył zalogowałem się na facebook'a. Spojrzałem na telefon, dalej nie dostałem odpowiedzi. Westchnąłem i włączyłem piosenkę Supergirl Anny Naklab i podłączyłem głośniki do urządzenia.

Do: Harry/Marcel
Raczysz mi odpowiedzieć?

Przejrzałem powiadomienia i wstałem od biurka przenosząc się na łóżko.

Do: Harry/Marcel
Halllooooooo! Czekam...

Chwyciłem w dłoń paczkę z papierosami, wyciągnąłem jednego, wziąłem zapalniczkę i podszedłem do okna wcześniej zamykając drzwi na klucz. Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się, spojrzałem przez ramię czy przypadkiem mi odpisał, niestety dioda w telefonie nie pikała. Zgasiłem go kiedy skończyłem i wyrzuciłem na podwórko sąsiada. Wziąłem telefon w dłoń i zadzwoniłem do niego. Nie odbierał więc zbiegłem na dół. Ubrałem buty i bluze i wyszedłem z domu. 
Po 15 minutach spaceru byłem przed jego domem, wbiegłem po trzech schodkach i zapukałem.
Nikt nie otwierał, więc jeszcze raz wybrałem jego numer, bez skutku. Westchnąłem i ruszyłem w stronę domu Malika. Pięć minut od jego domu zauważyłem Stylesa w aucie, który jechał w stronę domu. Nie myśląc więcej zawróciłem. 
- Hej! - przywitałem się kiedy stał z ojcem pod drzwiami, a w dłoniach trzymał torby z zakupami.
- Cześć.
- Dzień dobry.
- Dobry. - jego ojciec nie patrząc na mnie wszedł do domu.
- Milutko. - spojrzałem na Marcela. Dzisiaj był odziwo normalnie ubrany. Biała bluzka i czarne rurki w dodatku jego włosy układały się w bałagan loków. - Fajnie wyglądasz. - przygryzłem wargę i schowałem ręce za plecami.
- Dzięki, w-wejdziesz?
- Okey. Próbowałem się do ciebie dodzwonić, dlaczego nie odbierałeś?
- Nie miałem przy sobie telefonu. - otworzyłem szeroko oczy - C-co?
- To było pierwsze zadanie, które wypowiedziałeś bez jąkania się, po prostu wow.

Kiedy kładłem się już do łóżka dostałem sms'a.
Od: Harry/Marcel
Ja się nie zająkałem, miła była rozmowa nie sądzisz? Ty też... Ty też mógłbyś w końcu zapamiętać moje imię...

~•~

- Louis. - odezwała się nauczycielka. 
- Tak? - podniosłem głowę z ławki.
- Ściągałeś na sprawdzianie?
- Myśli pani, że chciałoby mi się robić ściągi? 
- Nie sądzę, ale jestem ciekawa, skąd wiedziałeś to wszystko, skoro nawet nie raczysz wyjąć książki na lekcji. - podeszła do mnie i położyła kartkę na drewnianym meblu. Dostałem ocenę C!
- Uh uczyłem się z Stylesem.
- Możesz podziękować panu Styles'owi.

- Heej. - usiadłem koło Loczka na trawie przed szkołą.
- Hej. - odpowiedział nieśmiało.
- Niezgadniesz co dostałem z matmy!
- Co?
- C!
- To gratuluje. - uśmiechnął się do mnie.
- Dzięki tobie.
- Czyli zdasz?
- Prawdopodobnie tak i dzięki. - popchnąłem go na ziemię i pocałowałem. Na moje nieszczęście odsunął się ode mnie zarumieniony.
- L-louis nie.
- Ale...
- M-minął już miesiąc d-daj mi spokój. - wstał i odbiegł ode mnie.

~•~

Siedziałem na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i trzymałem przed sobą wygiętą już kartkę.
1. Pocałunek ✓
2. Pocałunek francuski ✓
3. Blowjob ✓
4. Handjob ✓
5. Rimming ✓
6. Palcówka ✓
7. Seks 
Westchnąłem. Jeszcze jeden punk, jeden cholerny punkt. Nie ośmiesze się, że nie udało mi się przelecieć największego kujona w szkole! 
Ale udało ci się go zmienić. 
Z tym się zgodzę, zaczął się lepiej ubierać i nie jąkał się już, przynajmniej nie aż tak. Położyłem się na posłaniu i próbowałem coś wymyśleć.
Z bezguścia zmienił się w chłopaka z gustem. Jego loczki nie były już uwięzione w tych wszystkich żelach, oczy, piękne zielone oczy, które zabijały  swoją doskonałością nie były oszpecone starymi, dużymi okularami. Jego długie i szczupłe nogi były opięte przez rurki, które pokazywały ich seksowność, a nie stare spodnie, które na nim wisiały. Zamiast krawatu nosił srebny krzyżyk, a jego ruchy łopatkami były gorące i teraz można było je zauważyć przez zwykłe koszulki zamiast swetra i koszuli.
To we mnie uderzyło. On jest cholernie seksowny, a laski jak i faceci lubią seksownych chłopaków, czyli..
- Halo?
- Zayn? Potrzebuję pomocy.
- Louis coś się stało? 
- Tak, nie, to znaczy może, Zayn. - jęknąłem.
- Lou mów o co chodzi i nie panikuj!
- Zaraz u ciebie będę! - rozłączyłem się i zniegłem na dół - Mamo! 
- Tak? - usłyszałem jej głos z kuchni.
- Zawieź mnie do Zayna proszę.
- Louis.
- Proszę! Muszę z nim szybko porozmawiać! - westchnęła, ale się zgodziła. Całą podróż do przyjaciela traktowałem jak torture, chciałem jak najszybciej z nim porozmawiać, żeby przemówił mi do rozsądku i zapewnił, że chce go tylko przelecieć. 
Kiedy matka podjechała pod jego dom, rzuciłem jej ciche "dzięki" i wysiadłem.
Po kilku minutach znajdowałem się razem z Malikiem w jego pokoju, który moim zdaniem był doskonały. Biała cegła znajdowała się naprzeciwko wejścia, tak samo jak po lewej stronie, gdzie znajdowało się jego łóżko. Na niej było graffiti, obok łóżka pod oknem miał biurko. Po prawej stronie pokoju w rogu koło biurka znajdowała się wieża z wielkimi głośnikami, wielka szafa i półka na sprey'e i książki. 
- Więc?
- Em, uh. 
- Louis na litość Boską! - opadł na poduszki - Mów.
- Co czujesz do Pezz? - poniósł brew.
- Miłość. - uśmiechnął się - Widzę w niej inteligętną i piękną dziewczynę, która ma wspaniały charakter. Umie mnie pocieszyć, zabawić się, wywołać u mnie uśmiech, sprawić, że moje serce szybciej bije. - mówił to z wielkim uśmiechem na ustach i z dumą, że kogoś takiego ma. Czułem się źle, bo tak samo myślę o nim. Czasami.  Widząc go też się uśmiecham, jego rumieńce są urocze, nawet jąkanie się, tak to jest urocze chociaż na początku mnie ono irytowało. 
- Louis? Ziemia do Lou halo! - dostałem z poduszki w twarz.
- Co?
- O wróciłeś! Jak miło. - powiedział z sarkazmem.
- Czy to możliwe, że mogę coś do niego czuć? - otworzył szeroko oczy i zaktusił się herbatą 
- Co?! - wzruszyłem ramionami i zacząłem bawić się nogawkami spodni. - Mówisz poważnie?
- Nie wiem! - wyrzuciłem ręce w powietrze - Po prostu dzisiaj przeglądałem moją listę i po prostu uświadomiłem sobie, że on się zmienił. Jest seksowny, znaczy zawsze był, ale teraz dopiero to pokazuje i inni lubią seksownych facetów, czyli on będzie podobał się im, a ja nie chce. - jęknąłem z bezradności - On jest mój, tylko ja mogę go dotykać, całować, przytulać, mówić mu różne komplementy, po prostu uh. Nie wiem czy to po prostu jest to uczucie, czy tylko porządanie.
- Wow, uh. - przetarł oczy dłońmi.
- Ta dzięki.
- Jak bardzo chcesz go przelecieć?
- Nie chce pod tym względem! Ja chce po prostu, żeby było mu w tym dobrze. Chce go mieć przy sobie. - przygryzłem ze zdenerwowania wargę.
- Stary.
- Hm?
- Chyba wpadłeś.- cholera.

~•~

- Hej, um co dzisiaj robisz? - zapytałem go kiedy wychodziliśmy z klasy po lekcji angielskiego.
- Um, n-nie wiem. - wzrok wbijał w swoje buty.
- A miałbyś ochotę spędzić ten dzień ze mną? - stanął, dalej na mnie nie patrząc.
- N-nie wiem.
- Dzisiaj jest piątek więc może pójdziemy na spacer czy coś? - przeskoczyłem z nogi na nogę.
- M-może.
- Um, albo posiedzimy u ciebie czy u mnie, pogadamy czy coś? - zamknął mocno oczy na ostatni wyraz - Tylko. - dodałem. Cóż to był pierwszy tydzień kiedy nic z nim nie zrobię.
- Z-zobaczę.
- Jasne, jak coś masz mój numer. Pa Curly. - przezwisko samo wyleciało z moich ust.
Idąc na następną lekcje, usłyszałem, że ktoś mnie woła, spojrzałem w bok i ujrzałem chłopaka, któremu dałem kosza, następnie idąc do łazienki z Loczkiem. Westchnąłem i podszedłem do niego.
- Czego? - poprawiłem plecak na ramieniu.
- Słyszałem, że jesteś z Marcelem.
- Nie? 
- I słyszałem również, że chcesz go wypieprzyć.
- Czego chcesz? - warknąłem.
- To prawda?
- Gówno powinno cię to interesować.
- Tommo - zaśmiał się - spokojnie, chciałem się tylko upewnić i chciałem się założyć.
- O co niby? - podniosłem brew.
- Masz tydzień, żeby go przelecieć.
- Co? Ciebie chyba popierdoliło! - zrobiłem krok do tyłu.
- Czemu nie? - wzruszył ramionami - Chyba, że zakochałeś się w naszym drogim Marcelku.
- N-nie. - chyba nie, dodałem tylko dla siebie. 
- Więc? Przegrany daje 200 funtów.
Zamknąłem na chwile oczy. A jeżeli ten zakład mi pokaże, że to tylko pożądanie? Wtedy myśli o tym, że mogłem się w nim zakochać znikną...
- Zgoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz